Na poziomie ludzkiego przeżywania ten kryzys nie wydaje się niczym nowym. Tak samo się boimy i tak samo czujemy bezradni, jak poprzednie pokolenia. Okoliczności się zmieniają, następuje szybki rozwój cywilizacyjny, ale człowiek pozostaje w dużej mierze taki sam. To dlatego możemy zrozumieć i współczesność, i dylematy moralne Antygony, czy fatalizm wyborów Szekspirowskiego Leara – podkreśla prof. Kamila Budrowska z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu w Białymstoku.
W swoim wykładzie inauguracyjnym, który został wygłoszony podczas uroczystego rozpoczęcia roku akademickiego 2020/2021 na Uniwersytecie w Białymstoku przypominała Pani, że literatura opowiada i odpowiada na kryzysy. Jak odpowie na koronawirusa? A może już na niego odpowiada?
Prof. Kamila Budrowska z Wydziału Filologicznego UwB: Znajdujemy się na razie na samym początku, w czasie mimetycznego (a więc: odwzorowującego) sposobu opowiadania o kryzysie. Pojawiają się zatem, głównie w przestrzeni cyfrowej, świadectwa czasu kwarantanny, przymusowej izolacji, choroby. Świadectwa, a wiec relacje osobiste, emocjonalne, spisywane „na gorąco”, bez pogłębionej refleksji. Na taką przyjdzie jeszcze czas, podobnie, jak na artystycznie przetworzone opowieści o roku 2020. A potem … doczekamy się pewnie wielkich powieści o czasach epidemii. Ja już czekam.
Znawca/miłośnik kultury, a zwłaszcza literatury może powiedzieć, że wszystko już było. Że kryzysy związane z epidemią, nie są niczym nowym, bo przeżywali je także nasi przodkowie, a przykłady znajdziemy właśnie w dziełach literackich. Czy zdaniem Pani Profesor faktycznie możemy porównać obecną sytuację do tych znanych z okresu średniowiecza lub XIX/XX wieku?
Nie da się takich sytuacji porównać wprost, ale tak, na poziomie ludzkiego przeżywania ten kryzys nie wydaje się niczym nowym. Tak samo się boimy i tak samo czujemy bezradni, jak poprzednie pokolenia. Okoliczności się zmieniają, następuje szybki rozwój cywilizacyjny, ale człowiek pozostaje w dużej mierze taki sam. To dlatego możemy zrozumieć i współczesność, i dylematy moralne Antygony, czy fatalizm wyborów Szekspirowskiego Leara.
Uważa Pani, że humaniści całkiem dobrze sobie radzą w sytuacjach kryzysu. Czy lepiej od innych? W czym tkwi ich siła?
Nie ośmielę się twierdzić, że humaniści radzą sobie lepiej. Widzę jednak, że radzą sobie dobrze. Siłę daje im owo specyficzne zanurzenie w kulturze: dobra znajomość historii, filozofii, tekstów kultury. My wiemy, że „wszystko już było” i że zawsze wyłania się potem jakieś „nowe”. Muszę też przyznać, że gdy zna się przerażające świadectwa wojenne, przede wszystkim z okresu II wojny światowej, to obecny kryzys wydaje się mniej groźny. Nie lekceważę go, a tylko – relatywizuję.
Choć żyjemy w trudnych czasach, pociechę – znów powołuję się na Pani wykład – nieść może kultura, a w jej obrębie – literatura. Ta najwybitniejsza, nieobojętna na ludzkie losy, z „czułym narratorem”. Czyli co teraz warto czytać? Może nam Pani Profesor poleci kilka tytułów…
Zawsze warto czytać to samo: literaturę najwybitniejszą. Wiem, że taka wiele wymaga od czytelnika, ale po kontakcie z nią (a jest to przecież utrwalona ludzka myśl) stajemy się, po prostu, mądrzejsi. Nie będę zatem oryginalna, gdy polecę: Mistrza i Małgorzatę Michaiła Bułhakowa, Idiotę, Braci Karamazow Fiodora Dostojewskiego, Buddenbrooków oraz Czarodziejską górę Tomasza Manna, wszystkie dramaty Szekspira, wszystkie powieści Josepha Conrada, Nanę Emila Zoli, Panią Bovary Gustava Flauberta. Miało być kilka… A jeszcze Sigrida Undset i jej noblowski cykl Krystyna, córka Lavransa, a jeszcze literatura amerykańska… Z literatury polskiej, jako arcywzór polszczyzny do przeczytania jest cała twórczość Mickiewicza i cała twórczość Słowackiego. Poza tym, najwybitniejsza polska powieść XIX wieku, czyli Lalka Bolesława Prusa; nadto cały Gombrowicz, cały Różewicz. Z nowszych: juwenilia Olgi Tokarczuk Podróż Ludzi Księgi oraz Prawiek i inne czasy, na pewno Ignacy Karpowicz i jego rewelacyjna powieść Sońka. Wymieniać mogłabym jeszcze długo.
Na koniec kolejny cytat z wykładu inauguracyjnego: Kryzys ma też dobre strony – wymusza zmiany, rozbija utarte, nie zawsze przecież dobre schematy. Przynieść może zastanowienie, obniżenie tempa i sprawić, że wynurzymy się z odmętów zatapiającej nas płynnej nowoczesności. To oznacza, że możemy wyjść silniejsi z tych trudnych czasów?
Z kryzysu zawsze wychodzimy silniejsi, bo bogatsi o doświadczenie. Czasem tylko zbyt szybko o nim zapominamy. Myślę, - wiem, to banalne – że żyliśmy w zbytnim pośpiechu. Semestr zimowy ubiegłego roku akademickiego spędziłam na Columbia University w Nowym Jorku. Wróciłam w grudniu, niedługo przed epidemią. Życie w centrum naszego kręgu cywilizacyjnego, centrum gospodarczym i kulturowym, oddać można poprzez metaforę wielkiego wiru, który kręci się coraz szybciej i szybciej, wciągając wszystko i wszystkich. To nie mogło trwać w nieskończoność.
Rozmawiała Marta Gawina
Zapraszamy również do lektury wykładu inauguracyjnego prof. Kamili Budrowskiej - kliknij, aby pobrać