Jędrzej Dondziło - "made in Białystok"!

Data wydarzenia 08-11-2016

Jędrzej Dondziło, to serce i mózg Up To Date Festival -  imprezy, na którą ściągają do Białegostoku fani muzyki elektronicznej z całej Polski, a szef Instytutu Adama Mickiewicza,  promującego polską kulturę za granicą, chce się nią w świecie chwalić jako „made in Poland”.

Część splendoru spadnie może też na Uniwersytet w Białymstoku, gdzie Jędrzej, znany bardziej jako DJ Dtekk, zdobył licencjat na kierunku filologia angielska. Kiedy kończył VI Liceum Ogólnokształcące, nie bardzo wiedział, co dalej.

- Zdecydowanie byłem humanistą. Idąc na anglistykę nie szukałem zawodu. Nie chciałem być nauczycielem. Wiedziałem, że będę w życiu robić swoje rzeczy, a angielski się przyda – mówi Dtekk. - Nie widziałem w Białymstoku nic lepszego dla siebie. Nie brałem nawet pod uwagę wyjazdu stąd. Na pewno nie do Warszawy…

Studia wspomina z rozrzewnieniem. Szczególnie nauczycielkę fonetyki, która kazała uczyć się studentom na pamięć wierszyków angielskich, pomagających opanować wymowę.

- Potem, kiedy cała aula, 200 osób recytowało rymowankę chórkiem, było wesoło - wspomina Dtekk. - Ale wierszyki pamiętam do dziś, więc ćwiczenie ok.

Dzisiaj uważa, że anglistyka to był dobry wybór. Znajomość języka okazała się konieczna przy nawiązywaniu muzycznych kontaktów. Już wtedy Dtekka pochłaniał świat elektronicznych brzmień. Od dawna już organizował imprezy z taneczną elektroniką,  później pojawiła się fascynacja ambientem i z jednej inicjatywy robiły się cztery nowe.

- W tym czasie myślałem tylko o tym, żeby grać, kupować płyty, więcej grać i kupować więcej płyt – wyjaśnia swą filozofię Dtekk.

Robił kolejne imprezy (również pod szyldem wytwórni płytowej Technosoul), w końcu Up To Date Festival. Ludzie chcieli na nie przychodzić. Na początku, na lokalne akcje wystarczało pieniędzy ze sprzedaży biletów. Ale chciał zapraszać coraz ciekawszych artystów, z coraz dalszych miejsc. Ktoś mu poradził, by napisał projekt. Pierwsza dotacja, jaką dostało w 2010 roku Pogotowie Kulturalno Społeczne (PKS), czyli stowarzyszenie, którym kieruje, wynosiła 30 tys. złotych. W następnym roku było już pięć razy tyle. Pojawili się sponsorzy, większe pieniądze.

Muzyka absorbowała go bez reszty. Studia stawały się problematyczne, po licencjacie Jędrek próbował studiować zaocznie stosunki międzynarodowe na UwB.

- Zajęcia były bardzie ciekawe, szczególnie interesował mnie protokół dyplomatyczny, ale tak to już wchodziło w konflikt z tym, co robiłem, czyli z występami i organizowaniem imprez, że musiałem się na coś zdecydować. Miałem jedną dziekankę, potem drugą. Na drugim roku przerwałem studia magisterskie  - uważa, że to była mądra decyzja, - Studiowałam już tylko dla uspokojenia sumienia, że jakby co, to mam coś  w odwodzie. A to bez sensu. Widziałem już, że moje życie idzie w innym kierunku.

Nie wyklucza, że wróci na Uniwersytet : –  I na anglistyce i na stosunkach międzynarodowych miałem zajęcia z historii. Szczególnie pamiętam te prowadzone przez charyzmatycznego Olega Łatyszonka, specjalisty od historii polsko-białoruskiej. Tak, jeśli miałbym coś jeszcze studiować, to chyba historię.

Ale na razie nie ma na to czasu. Pierwsze edycje Up to Date to wolontariat na pełnym etacie.   Dtekk razem ekipą montuje dekoracje, tworzy program, rezerwuje artystów, przywozi ich z lotniska, sprząta. Po trzech latach ktoś tupnął noga, że jednak z czegoś żyć trzeba. Dtekk też sobie wtedy uświadomił, że granie i robienie imprez stało się jego pracą. Najlepszą,  jaką mógłby zdobyć.

- Są dwa jej aspekty:  jeden to wizjonerstwo, kreacja, całe to hipsterstwo, jak określamy to między sobą. A drugi to zdobywanie pieniędzy, zbieranie kwitów, pisanie sprawozdań, jednym słowem: Babilonia -  opowiada Jędrzej. – Jestem więc dyrektorem programowym festiwalu, co uwielbiam, i jego koordynatorem, czego nie cierpię. Ale trzeba to zgrać.

Stowarzyszenie PKS dostało od miasta magazyny przy Węglowej. Zrobili tam swoją przestrzeń, do której wchodziło się jak do innego świata. I w 2013 roku tąpnięcie. Po donosie „życzliwego” okazało się nagle, że w obiektach na Węglowej nie można urządzać masowych imprez, na które godziły się przecież wcześniej służby. Dwa lata później musieli się wyprowadzić.  PKS dobrowolnie poddał się karze.

- Nie mieliśmy po prostu sił ani pieniędzy na chodzenie po prawnikach, ale to mogło załamać.  Gdyby nie to, że wokół jest tylu ludzi, którym się chce, to nie wiem czy ciągnęlibyśmy to dalej. Wszystko kręciło się i kreci nadal dzięki zapałowi, dlatego, że się tym jaramy – mówi Jędrek.

Ostatni Up To Date Festival’2016  odbył się na parkingach stadionu miejskiego. Przyjechała rekordowa liczna ludzi (szacunkowo 6 tysięcy osób) – blisko 70 proc. spoza regionu, z Warszawy, Wrocławia, Poznania, Berlina. Chciało im jechać cały dzień do Białegostoku, bo tu jest klimat. Media (też zagraniczne) nie  ustają w zachwytach.  Krzysztof Olendzki, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza, podaje  Up To Date jako przykład imprezy, którą Polska powinna się promować na Zachodzie.

14 października Dtekk został zaproszony przez kulturoznawców z UwB, świętujących w tym roku jubileusz 5-lecia istnienia, do wygłoszenia wykładu inauguracyjnego pt. „Pozdro Techno czyli jak zrobić duży festiwal w Białymstoku".

Po 8 latach od ukończenia studiów stanął po drugiej stronie katedry. W roli wykładowcy czuł się jednak niepewnie:
- Kiedy gram wiem co robię, tutaj nie wiadomo, co się wydarzy - skomentował. 

Urszula Dąbrowska