Muzyka - to mój drugi język

Data wydarzenia 28-11-2016

Paweł Oziabło, absolwent pedagogiki kulturoznawczej UwB, muzyk, gitarzysta, dziś – członek legendarnego zespołu „Oddział Zamknięty”. „Jeśli się chce, można osiągnąć naprawdę dużo, także będąc z Białegostoku czy Michałowa, z którego pochodzę i w którym mieszkam”. Muzyka jest dla niego wszystkim.

Do dziś gra na gitarze po parę  godzin dziennie – bo to nie jest praca, tylko… życie, sposób na wyrażenie siebie, swoich emocji. Mimo że nagrywa, komponuje, koncertuje, a w Gminnym Ośrodku Kultury w Michałowie – uczy chętnych gry na gitarze, kiedy wraca do domu i chce odpocząć, bierze do ręki… gitarę.

- Muzyka to mój drugi język, a gitara to przedłużenie ręki. Robię różną muzykę, gdyż mam skrajny charakter. Czasem gram gypsy jazz, czasem muzykę akustyczną, czasem ciężki metal – zależnie od tego, co chcę w danym momencie osiągnąc, opowiedzieć - i co siedzi mi w głowie czy w palcach – opowiada.

Gra od 6. roku życia:  – Mój tato za młodu amatorsko grywał w różnych zespołach. Kiedy byłem dzieckiem, w domu była mandolina, która szybko stała się moją ulubioną zabawką. Rodzice momentalnie to zaobserwowali, więc postanowili kupić mi gitarę - od razu elektryczną! Była większa ode mnie. Gitara, przywieziona zza wschodniej granicy, nie była najlepszej jakości - grała średnio, za to bardzo głośno. Kiedy pomyślę, co musieli przeżyć moi rodzice, gdy uczyłem się na niej grać…  (na początku brzmiało to fatalnie) – jestem im wdzięczny, że wytrzymali. Ten pierwszy instrument mam do dzisiaj.

Rodzice szybko zrozumieli, że jeśli ich syn chce grać na takiej gitarze, to znaczy, że kariera muzyka jest mu po prostu pisana.

- Na początku miałem prywatnego nauczyciela muzyki, który po około trzech latach nauczył mnie wszystkiego, co sam umiał –  wtedy z pomocą przyszły materiały znalezione w internecie, więc mogłem kształcić się sam i uczyć się od najlepszych. Podglądałem też starszych kolegów, grających w moim najbliższym otoczeniu - grałem, grałem, grałem…

Do "Oddziału Zamkniętego" trafił – jak mówi – przez przypadek. Zespół szukał wokalisty. Paweł zarekomendował kolegę, któremu towarzyszył na gitarze. Kolega przepadł, a on został zaproszony na przesłuchania. W wielkanocny poniedziałek spotkał się z zespołem po raz pierwszy – a tydzień później dołączył do składu na stałe.

- Na początku było trochę tremy – przyznaje Paweł. – To bardzo ekscytujące uczucie, kiedy siada się w jednym pokoju z gitarzystą, założycielem zespołu, legendą polskiej sceny rockowej – Wojtkiem Łuczaj-Pogorzelskim, ikoną gitary w Polsce. Pierwsze spotkanie było dla mnie ekscytujące i  stresujące zarazem. Graliśmy kawałki, na których wychowały się przynajmniej dwa pokolenia Polaków – „Obudź się”, „Ten Wasz Świat”, „Andzia” i inne hiciory. Od pierwszego momentu nadawaliśmy na tych samych falach i dystans minął bardzo szybko. Wiedziałem, że szybko znajdę tam przyjaciół.

Doskonale pamięta pierwszy koncert. Duży stres, ale na szczęście Pawła stres mobilizuje, a nie paraliżuje. Mimo to najtrudniej było mu wejść na scenę. Kiedy jednak zrobił pierwszy krok, wziął gitarę i zagrał – stres minął, a została muzyka.

- Musiałem też nauczyć się śpiewać, nigdy wcześniej tego nie robiłem – śmieje się. – Już na tym pierwszym koncercie „zaśpiewałem” w chórkach 20 kawałków!

 „Oddział Zamknięty” to oczywiście ukoronowanie wieloletniej gry w wielu mniejszych zespołach. Jednym z pierwszych – ale ważnych – był zespół „Schody”. Próby odbywały się w Gminnym Ośrodku Kultury w Michałowie. Stamtąd muzycy podbijali kraj. „Schody” zagrały na wszystkich liczących się festiwalach rockowych w Polsce: w Węgorzewie, Jarocinie, na Festiwalu Grzegorza Ciechowskiego „In memoriam”, szczecińskim „Gramy, „Przebojem na antenę” i wielu innych.

- Sami sobie, a jednocześnie osobom z naszego otoczenia, udowodniliśmy, że jeśli ktoś chce coś osiągnąć, to może – pozbywając się kompleksu małego miasteczka, z którego pochodzimy. Kluczem jest konsekwencja- trzeba robić swoje, być upartym, widzieć cel, wierzyć  że się uda i nie bać się swoich marzeń. Trzeba grać, doskonalić technikę, występować – ale jednocześnie  dbać o siebie, o swój wizerunek, o to, z kim się współpracuje. Muzyka jest bezapelacyjnie najistotniejsza, ale warto pamiętać, że obecnie jest jednym z kilku czynników, które decydują, czy przejdziesz na zawodową półkę muzyczną, czy pozostaniesz amatorem.

On rzeczywiście konsekwentnie robił swoje przez wiele lat. Oprócz „Schodów” jest też założony na studiach zespół „Acoustic Words”, z którym Paweł nagrał jedną płytę z autorskim materiałem.  Jest zespół „My Legend”, nastawiony na bardziej nowoczesną muzykę – nowoczesny metal, z wpływami elektroniki, z bogatymi partiami instrumentalnymi oraz KINGDOM WAVES - piracki metal symfoniczny. W tym zespole Paweł występuje u boku Thomasa Grotto (włoski wokalista znany z telewizyjnego show X-FACTOR, Szansa na sukces), Joanny Dudkowskiej ( Felicjan Jędrzejczak - Budka Suflera, Rober Chojnacki - De Mono), Alicji Chrząszcz i Barbary Szelągiewicz ( Ray Wilson - Genesis).

Czy były porażki, potknięcia, krytyka? Wielokrotnie.

- Najczęściej zwracano mi uwagę, że gram za głośno i z różnym skutkiem skłaniali mnie do tego abym się ściszył. Dopiero teraz, w „Oddziale Zamkniętym”, okazało się, że jednak miałem rację i rock & rolla gra się piekielnie głośno! W tej muzyce liczy się energia, uderzenie, moc.

Kiedy wybierał studia, w pełni świadomie zdecydował się na pedagogikę kulturoznawczą na Uniwersytecie w Białymstoku – bo jest to przestrzeń, w której gromadzą się artyści: muzycy, ludzie teatru, ludzie mediów i sztuki. Tu po godzinach zajęć tworzy się sztukę – jest z kim zagrać, jest z kim wymyślać, kreować.

- Studia to był wspaniały czas! Gdybym miał taką możliwość, chciałbym studiować jeszcze raz – oczywiście z tą wiedzą, którą mam obecnie. Poznałem wtedy masę ludzi, którzy podobnie tak jak ja grają do dzisiaj. Wspaniałe chwile – wspomina Paweł. 

Czy da się żyć z muzyki? Paweł jest przekonany, że tak. Jeżeli już się na to postawi - konsekwentnie się tego trzymać i mieć dużo fantazji – podkreśla.

Paweł Oziabło właśnie nagrywa nową płytę z „Oddziałem Zamkniętym”. Ma się ukazać w przyszłym roku. 

 

Anna Mierzyńska