Maria Andrejczyk, oszczepniczka, nasza studentka filologii angielskiej, zdobyła tytuł Odkrycia Roku 2016 w 82. Plebiscycie "Przeglądu Sportowego" i TVP!
Jak pisze "Przegląd Sportowy": "W maju ubiegłego roku, gdy Maria Andrejczyk rozpoczynała swój trzeci sezon z oszczepem seniorskim w ręku, dopiero aspirowała do miana nadziei polskiej lekkoatletyki. Mogła się wówczas pochwalić obiecującym rekordem życiowym – 62,11. Szybko okazało się jednak, że ta młoda oszczepniczka to talent, jakiego w jej konkurencji nie mieliśmy od dawna.
Już w drugim konkursie w sezonie w Warszawie Andrejczyk wyrównała dziesięcioletni rekord kraju (64,08), by potem w decydującym momencie – podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro – pokazać pełen wachlarz drzemiących w niej możliwości. W debiucie olimpijskim poprawiła współdzielony z Barbarą Madejczyk rekord Polski, wygrywając kwalifikacje fenomenalnym rzutem na 67,11, a w finale otarła się o medal. Dwa centymetry lepsza okazała się aktualna rekordzista świata – Czeszka Barbora Špotáková. I choć niejedna 21-latka brałaby czwartą lokatę w igrzyskach w ciemno, ambitną Marysię miejsce tuż za podium tylko podrażniło. – Olimpijski medal przegrałam o zaledwie dwa centymetry... To piętno zostanie już ze mną pewnie do końca kariery. Ale to też dodatkowa motywacja do jeszcze cięższej pracy. Po igrzyskach ostawiłam sobie za cel, że już nigdy w żadnej sytuacji nie zabraknie mi do sukcesu tak niewiele! – zarzeka się okrzyknięta w naszym plebiscycie odkryciem roku Andrejczyk.
W to, że podopieczna Karola Sikorskiego nie rzuca słów na wiatr i realizuje choćby najodważniejsze zapowiedzi, trudno wątpić. Nawet jeśli na jej drodze pojawiają się przeszkody. A tych, szczególnie natury zdrowotnej, było w minionym roku co niemiara. Kolana i bark – one po drodze do sukcesów ucierpiały najbardziej. W grudniu, po jednym z siatkarskich treningów w drużynie uniwersyteckiej, kiedy wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu, Andrejczyk dopadły dolegliwości na tyle poważne, że przed świętami musiała poddać się artroskopii barku. Oznacza to dla niej długą, być może nawet półroczną rehabilitację. Kłopoty ze zdrowiem jej jednak nie zniechęcają. – Najbliższe miesiące to dla mnie nowy, bardzo ważny rozdział w karierze. Cel się jednak nie zmienia – jest nim czempionat globu 2017 w Londynie – zapowiada ambitna oszczepniczka."
Trzymamy kciuki za Mistrzostwo Świata w Londynie!
Fot. FB/oficjalny fanpage Marii Andrejczyk