Koronawirus nie zniechęci Polaków do urlopowych wyjazdów. Ale będzie drożej.

Zasobność naszych portfeli zmniejszyła się, ale jednak mam wrażenie, że ta chęć wyjazdu będzie ważniejsza niż szukanie oszczędności. Trzeba odreagować stres związany z przymusową izolacją – uważa dr hab. Dariusz Kiełczewski, prof. UwB z Wydziału Ekonomii i Finansów.

Sezon urlopowy właśnie się rozpoczyna. Wyjątkowy, bo pod znakiem koronawirusa. Czy Polacy spędzą te wakacje w domach, czy jednak będą podróżować?

Dr hab. Dariusz Kiełczewski, prof. UwB kierownik Zakładu Zrównoważonego Rozwoju na Wydziale Ekonomii i Finansów Uniwersytetu w Białymstoku: Wiele zależy do tego, co zdecydują władze, bo wydaje się, że epidemia w Polsce nie weszła jeszcze w fazę zaniku. Ciągle odnotowywane są nowe przypadki zachorowań. Natomiast widać, że bardzo nas zmęczył „lockdown”. Dla wielu był to bardzo frustrujący czas. Jestem przekonany, że jeżeli  będzie można pojechać na wakacje, to Polacy skorzystają z tej możliwości. Zrobiłem niedawno małe rozeznanie i okazało się, że prawie wszędzie są już rezerwacje i to do końca sezonu. To oznacza, że ludzie nastawiają się na wyjazdy urlopowe.

Czy będą to przede wszystkim wyjazdy krajowe?

Na to wygląda, tym bardziej, że wyjazd za granicę może być w tym roku utrudniony. Ciągle są miejsca, których nie można odwiedzać, a w niektórych krajach może spotkać nas kwarantanna. Ostatnio przymusową dwutygodniową kwarantannę dla Polaków przywrócono np. na Łotwie i w Estonii. Niektóre wyjazdy za granicę wiążą się z kwarantanną po powrocie do kraju.

Jeżeli spędzimy te wakacje w kraju, to pół Polski będzie nad Bałtykiem, pół – w górach?

Trudno powiedzieć, choć już w tej chwili pojawiają się spore tłumy nad morzem. Natomiast od pewnego czasu polski turysta zmienia swoje obyczaje. Coraz częściej i bardziej ceni sobie turystykę aktywną. Czyli nie tylko plaża – słońce – piasek, ale zwiedzanie różnych ciekawych miejsc w całym kraju. Coraz popularniejsza jest też agroturystyka, która się dobrze przyjęła. Ta tendencja może być widoczna także w tym roku.

Czy dzięki temu także województwo podlaskie może spodziewać się przyjazdu sporej grupy turystów?

Jeśli chodzi o nasze województwo, to tylko niektóre jego regiony są atrakcyjne dla masowego turysty. Na pewno będzie dużo ludzi na Pojezierzu Augustowskim, oblężona może być Suwalszczyzna. Z pewnością sporo osób wybierze się do Białowieży i okolic, bo zawsze ten rejon przyciąga turystów. Natomiast jeśli chodzi o pozostałe miejsca, to są one atrakcyjne głównie dla aktywnych turystów i siłą rzeczy ruch turystyczny jest tam mniejszy. Choć także w  Polsce aktywna turystyka staje się coraz bardziej popularna. Przykładem jest choćby popularność ścieżek Green Velo.

Ile będą nas kosztować tegoroczne wakacje? W internecie krążą już paragony znad morza z wyjątkowo wysokimi cenami za obiad, czy gofra z kawą. Czy faktycznie czekają nas kosmiczne wydatki?

W przeszłości dosyć często jeździłem nad polskie morze i tam ceny rzeczywiście były wysokie. Natomiast nie jest tajemnicą, że nad Bałtykiem trzeba się umieć poruszać. I można znaleźć miejsca, gdzie jest o wiele taniej, niż w tych najbardziej popularnych, najbardziej obleganych. Nad Bałtykiem, oprócz Polaków, jest bardzo wielu turystów np. z Niemiec. I są sprzedawcy, którzy dyktują klientom „niemieckie ceny”. Chcą więcej zarobić, a w porównaniu z cenami usług gastronomicznych w Niemczech nadal jest nieco taniej.

Czy możemy liczyć na wakacyjne promocje od właścicieli hoteli, czy pensjonatów – w ramach przyciągania turystów, czy raczej powinniśmy spodziewać się wyższych cen, które zrekompensują straty spowodowane koronawirusem?

Podejrzewam, że będzie i to, i to. Właściciele hoteli i pensjonatów musieli ponieść dodatkowe koszty związane z zapewnieniem bezpieczeństwa turystom. Jest mniejsze obłożenie danego obiektu, za to są większe wymogi sanitarne. Poza tym koszty wielu usług poszły w górę, np. usługi stomatologiczne zdrożały o 15-20 proc., właśnie ze względu na reżim sanitarny. Można spodziewać się więc wzrostu cen usług turystycznych z podobnego powodu. Wiadomo też, że jeżeli rośnie popyt na poszczególne dobra i usługi, to cena także idzie w górę. To nic nadzwyczajnego. Kolejna sprawa. Rząd oferuje pieniądze na wyjazdy wakacyjne określonej grupie społecznej (500 zł na dziecko). Wiedzą o tym przedsiębiorcy i ludzie związani z turystyką. Jak się dostaje taki bonus, to wiadomo, że wydaje się go łatwiej, niż wypracowaną gotówkę. Gdy w przeszłości pojawiła się wyprawka szkolna, to od razu podniosły się ceny podręczników. Tak samo najpewniej będzie z turystyką: ta prawidłowość występuje na całym świecie.

Czyli musimy się przygotować, że wydamy w tym roku na wakacje więcej, niż w poprzednich latach?

Tak, powinniśmy być na to przygotowani. Będzie drożej, natomiast o ile drożej, to dopiero się okaże. Pamiętajmy, że nie tylko branża turystyczna odczuła straty związane z „lockdownem”. Koszty poniosło wielu z nas. Zasobność naszych portfeli zmniejszyła się, ale jednak mam wrażenie, że ta chęć wyjazdu będzie ważniejsza niż szukanie oszczędności. Trzeba odreagować stres związany z przymusową izolacją.

I na koniec - gdzie Pan poleciłby wakacyjny wyjazd?

Jeżeli chodzi o turystykę masową, to jednak wskazałbym Bałtyk. To morze bardzo malownicze. Mamy jedne z najpiękniejszych plaż w Europie, na co mało kto zwraca uwagę. Poza tym ostatnimi czasy mamy ciepłe lata, pogoda jest bardziej przewidywalna, a ryzyko, że trafimy na długi deszczowy tydzień jest mniejsze. Jeżeli chodzi o województwo podlaskie, to lubię różne miejsca w naszym regionie. Jest kilka prawdziwych pereł, a wśród nich Suwalski Park Krajobrazowy, zwany suwalską Szwajcarią. Poleciłbym też Pojezierze Augustowskie, Wigierski Park Narodowy, Tykocin, Supraśl, zabytki Drohiczyna, skanseny w Ciechanowcu i w Nowogrodzie (zupełnie odmienne w charakterze), okolice Rajgrodu, gdzie łączy się turystyka masowa z przyrodniczą (tuż obok jest Biebrzański PN), oczywiście Białystok, Supraśl, dwór w Drozdowie koło Łomży obok którego są piękne punkty widokowe na meanrującą Narew. Na Podlasiu też można spędzić piękny urlop. I bardzo różnorodny. Znajdą tu dla siebie miejsce turyści zwiedzający zabytki architektoniczne (miejskiej i wiejskiej architektury), amatorzy turystyki sakralnej (niepowtarzalne świątynie katolickie, prawosławne, muzułmańskie), turystyki kulinarnej (korycińskie i litewskie sery, kiszka i babka ziemniaczana, regionalne ciasta i wypieki, pyszne ryby, kumpiaki, kindziuki i wiele innych) oraz, rzecz jasna turystyki przyrodniczej, ponieważ przyroda Podlasia jest jego prawdziwą perłą w koronie.

rozmawiała Marta Gawina