Mówi o sobie filmowy wszystkożerca, choć najbardziej interesuje go kino autorskie. Pisząc książkę o polityce pamięci w kinematografii polskiej, obejrzał blisko pół tysiąca filmów historycznych. Swoją pasją dr Maciej Białous dzieli się nie tylko ze studentami. Prowadzi prelekcje i dyskusje w klubach filmowych oraz spotkania z twórcami. I nie przeszkodził mu w tym nawet koronawirus. W końcu dyskusje o filmach możliwe są także w internecie.
- Zawsze lubiłem oglądać filmy. Natomiast okresem pełnym największych wrażeń były czasy licealne, kiedy chodziłem z przyjaciółmi do nieistniejącego już kina Syrena i kina Forum, gdzie można było zobaczyć różnego rodzaju ciekawostki - repliki festiwalu Nowe Horyzonty, mniej znaną klasykę, filmy eksperymentalne, krótkie metraże, nieme filmy z muzyką na żywo. To chyba najbardziej ukształtowało mój gust filmowy – wspomina dr Maciej Białous, zastępca dyrektora Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku.
Z uczelnią związany jest od 2008 roku. Jako naukowiec zajmuje się przede wszystkim socjologią kultury, polityką kulturalną, polityką pamięci i pamięcią zbiorową. Efektem przecinania się tych zainteresowań była m.in. książka "Społeczna konstrukcja filmów historycznych. Pamięć zbiorowa i polityka pamięci w kinematografii polskiej" (Gdańsk, 2017).
Dr Maciej Białous to także znany z mediów komentator życia politycznego i społecznego. Jednak dla wielu to przede wszystkim miłośnik dobrego kina. Często można go spotkać w Białostockim Ośrodku Kultury i w kinie Forum przy którym działa Dyskusyjny Klub Filmowy GAG. Maciej Białous prowadzi tu prelekcje i dyskusje związane z danym dziełem filmowym.
- Moja współpraca z Klubem i - szerzej - z Kinem Forum oraz BOK rozpoczęła się w 2011 roku. Początkowo zostałem zaproszony jako jeden z edukatorów w działającym do dziś programie Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej, który skierowany jest do dzieci i młodzieży na wszystkich etapach nauczania, od przedszkola po klasy maturalne. Później nasza współpraca zacieśniała się, zacząłem regularniej prowadzić pokazy DKF, a od 2014 r. pracuję w zespole organizatorów Międzynarodowego Festiwalu Filmów Krótkometrażowych "ŻubrOFFka" – opowiada Maciej Białous.
Dodaje, że dzięki współpracy BOK-u z Instytutem Socjologii udało się również zorganizować cykl zajęć dla studentów "Docs Against Gravity", a od 2018 r. cykl "Socjofilm". Pokazywane są tu filmy, przede wszystkim dokumentalne, które w nowatorski i niebanalny sposób przedstawiają kondycję współczesnych społeczeństw oraz wskazują kierunki, w których one podążą.
- Zdarza mi się dość często prowadzić również spotkania z twórcami podczas innych cyklicznych wydarzeń realizowanych w BOK (np. festiwal Underground/Independent, Klasyka Kina, Podlaska Akademia Filmowa) także w Dyskusyjnych Klubach Filmowych w regionie (Augustów, Sokółka, Hajnówka). Mam to szczęście, że pracownicy BOK są bardzo kreatywni i zawsze tryskają pomysłami dotyczącymi nowych pokazów i cyklów. Nieprzypadkowo w 2018 r. DKF GAG odbierał podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni nagrodę PISF dla najlepszego Klubu w Polsce. Ważnym człowiekiem DKF-u jest też mój kolega z UwB, dr Tomasz Adamski – dodaje socjolog z UwB
Pytany o najlepszego – jego zdaniem – twórcę filmowego, nie chce podawać konkretnego nazwiska.
- Podobnie jak z pytaniami o ulubionych pisarzy czy malarzy, nie ma dobrej odpowiedzi. Kogokolwiek nie przytoczyłbym, za pół godziny pomyślę, że to jest jednak ktoś inny – podkreśla dr Białous.
Przyznaje jednak, że najbardziej interesuje go kino autorskie, które często znajduje się poza gatunkami, czy idzie w poprzek gatunków.
- Ale zazwyczaj nie wybrzydzam, jestem raczej wszystkożercą filmowym, choć niezbyt dobrze rozumiem współczesną fascynację filmami o superbohaterach. Ze względu na naukowe zainteresowanie pamięcią zbiorową dużo czasu spędziłem przy filmach historycznych i tutaj nadal staram się trzymać rękę na pulsie, żeby móc o tym coś jeszcze napisać – dodaje socjolog.
Wspomina, że za pierwsze (lub jedne z pierwszych) zarobione w czasie studiów pieniądze kupił sobie nagrywarkę DVD. Tak rozpoczęło się kolekcjonowanie rozmaitych filmów, przede wszystkim klasycznych, niszowych, arthouse'owych.
- Innymi słowy takich, które TVP Kultura wyświetla w jakichś nieludzkich porach, w środku nocy. Nazbierało się tego mnóstwo, do dziś nie zdążyłem obejrzeć wielu z nich. Pracując przy doktoracie o społecznej konstrukcji filmu historycznego, obejrzałem około pół tysiąca filmów. Część z nich, zgranych z telewizji, składuję na zewnętrznych twardych dyskach. Kolekcja jest więc dość duża, ale bardzo chaotyczna i w żaden sposób nie usystematyzowana. Obecnie raczej rzadko kupuję płyty DVD, najczęściej płacę za dostęp do filmów przez serwisy streamingowe, chyba jak większość z nas – opowiada Maciej Białous.
Jego zdaniem dobre dzieło filmowe można porównać z literackim.
- Może wzbudzać podobne stany emocjonalne albo dawać odbiorcy równie silny, intelektualny impuls. Natomiast - pomimo tego, że rozmawiamy głównie o filmach - absolutnie nie potrafię wyobrazić sobie życia bez literatury. Książka i film operują innymi językami i zdecydowanie warto mieć kontakt z oboma. Nie interesują mnie też raczej dyskusje w rodzaju "czy film był lepszy od książki", bo w wielu przypadkach sprowadzają się do zupełnie drugorzędnych kwestii – dodaje.
A jakie filmy warto obejrzeć w obecnych, trudnych czasach?
- Szczęśliwie, póki mamy internet, dostęp do filmów jest potężny i na pewno każdy może znaleźć coś dla siebie. Szukam w myślach jakichś rekomendacji i przychodzą mi do głowy raczej przygnębiające filmy - takie chyba lubię najbardziej. Wydaje mi się jednak, że w czasie kwarantanny powinniśmy starać się o jak najlepsze samopoczucie. Dlatego ograniczę się do polecenia jednego tytułu. Na platformie VOD TVP właśnie pojawił się film "Nasza mała Polska", który niedawno pokazywaliśmy w ramach cyklu "Socjofilm" (odwiedził nas reżyser, Matej Bobrik). To ciekawy i zabawny dokument o Japończykach studiujących w Tokio polonistykę. Myślę, że warto zerknąć i przekonać się co o nas myślą młodzi ludzie z Japonii – poleca Maciej Białous.
Pana Doktora udaje się jednak namówić na rekomendacje historyczne. Podaje tutaj dwie propozycje.
Pierwsza z nich to polski film "Wilkołak" (2018), w reżyserii Adriana Panka. Opowiada o grupie dzieci, które w 1945 r., po wyzwoleniu z obozu zagłady, zamieszkują w prowizorycznym domu dziecka w środku lasu.
Druga propozycja to premierowy miniserial "Spisek przeciwko Ameryce", na podstawie powieści Philipa Rotha. Fabuła oparta jest na alternatywnej historii Ameryki lat 40. XX w. Według niej, w 1940 r. wybory na prezydenta Stanów Zjednoczonych wygrywa nie Roosevelt, ale sympatyzujący z III Rzeszą Charles Lindbergh, którego głównym dążeniem jest trzymanie Ameryki z dala od wojny.
rozmawiała Marta Gawina