Biolodzy z UwB w akcji. Stawiają płotki przy drogach, by ratować płazy – bardzo ważną i bardzo starą grupę kręgowców


Czasami trasa między zimowiskiem a miejscem rozrodu liczy kilkaset metrów, a czasami nawet kilka kilometrów. Dalekie migracje to domena większych gatunków typu ropucha szara, czy żaby zielone. Migracje są dwie: jesienna i wiosenna. Jeśli na trasie płazów pojawi się droga, to muszą ją pokonać – mówi dr Adam Hermaniuk z Wydziału Biologii UwB, który od lat uczestniczy w Akcji Płotki.


 




 

Wraz z początkiem wiosny, płazy, czując miłosny zew, ruszają na gody. A studenci i pracownicy Wydziału Biologii Uniwersytetu w Białymstoku rozpoczynają Akcję Płotki.

 


Dr Adam Hermaniuk z Wydziału Biologii UwB, opiekun sekcji herpetologicznej Koła Naukowego Biologów (KNB): Dokładnie tak. Chcemy bowiem chronić płazy, które są jedną z najbardziej zagrożonych grup kręgowców w skali globalnej. Wiosną płazy opuszczają zimowiska i migrują do miejsc rozrodu. Gdy między tymi dwoma siedliskami, przebiega jezdnia, to pojawia się duży problem. Tak jest właśnie w Biebrzańskim Parku Narodowym (BbPN), gdzie trasę wędrówki płazów przedziela droga.


 


A mówimy o Carskiej Drodze, która biegnie m.in. przez Strękową Górę, Osowiec, Goniądz, Dąbrowę Białostocką. To przy niej prowadzona jest Akcja Płotki.


 


Tak, jesteśmy tam od 2015 roku. Swoje badania prowadzimy w stałym miejscu, znajdującym się na odcinku między Osowcem i Laskowcem. To podmokły ols – fragment siedliska płazów. Montujemy tu 400 metrów tymczasowych płotków wykonanych z agrowłókniny, które uniemożliwiają żabom, ropuchom czy traszkom wyjście na jezdnię. Wzdłuż płotków wkopane są wiaderka, do których wpadają wędrujące zwierzęta. Potem studenci przeprowadzają raz lub dwa razy dziennie kontrolę wyznaczonych miejsc. Wykonują też pomiary morfometryczne, sprawdzają długość i masę ciała płazów. Po wykonaniu badań płazy przenoszone są na drugą stronę jezdni, do miejsca rozrodu. Ważnym punktem naszej obecności przy Carskiej Drodze jest bowiem monitorowanie populacji płazów, porównywanie danych z roku na rok. Na ich podstawie widzimy, co się dzieje np. z liczebnością populacji poszczególnych gatunków.


 


W jakich miesiącach prowadzona jest akcja, jak długo trwa taki monitoring?


 


Akcja trwa minimum cztery tygodnie i prowadzona jest we współpracy z Biebrzańskim Parkiem Narodowym, do którego należy połowa płotków. Nasi studenci monitorują wędrówkę płazów od piątku do niedzieli, natomiast pracownicy BbPN od poniedziałku do czwartku. Tak się podzieliliśmy pracą. Wspomniałem, że monitoring trwa cztery tygodnie, choć to zależy od warunków panujących w danym roku. Najczęściej jesteśmy tam na przełomie marca i kwietnia. Migracje są intensywniejsze, gdy panuje wysoka temperatura i jest wilgotno.  Wtedy w ciągu dnia potrafi przejść nawet kilkaset osobników. Gdy mamy taką masową migrację, to potrzebne są dwie kontrole w ciągu dnia. Studenci są przy płotkach rano i wieczorem. Jedna wizyta trwa od dwóch do trzech godzin, choć to oczywiście zależy od liczby płazów..


 


Tegoroczna akcja już się rozpoczęła. I jakie są pierwsze wnioski? Jak wygląda ten rok w porównaniu do poprzednich?


 


Jest bardzo sucho, dlatego nawet jesteśmy zdziwieni, że od momentu rozstawienia płotków (połowa marca) trwa dość intensywna migracja płazów. Przez obserwowany przez nas obszar przeszły już setki osobników. Dominują oczywiście gatunki, które rozmnażają się wczesną wiosną. Są to głównie żaby brunatne, a gatunkiem dominującym nad Biebrzą jest żaba moczarowa. Samce tego gatunku wiosną przybierają piękną niebieską szatę godową. Do BbPN w okresie tym przyjeżdża bardzo wielu fotografów w poszukiwaniu tych płazów.


 


Czujny obserwator może obserwować migracje płazów, także w Białymstoku, w sąsiedztwie terenów podmokłych, zbiorników wodnych. Wspomniał pan, że miejsca w których zimują, są często oddalone od miejsc rozrodu. Jak płazy wybierają sobie te miejsca?


 


To oczywiście zależy od gatunku. Część z nich zimuje, zagrzebując się w ziemi, w ściółce leśnej albo np. w nasypach drogowych lub nasypach torów (tak robią np. ropuchy szare). Natomiast skrzek zawsze muszą złożyć w wodzie, bo płazy to organizmy wodno-lądowe. Czasami trasa między zimowiskiem a miejscem rozrodu liczy kilkaset metrów, a czasami nawet kilka kilometrów. Dalekie migracje to domena większych gatunków typu ropuchy szare, czy żaby zielone. Migracje są dwie: jesienna i wiosenna. Jeśli na trasie płazów pojawi się droga, to muszą ją pokonać.


 


Nie zawsze łatwo zauważyć płazy na tej drodze, zwłaszcza tam, gdzie panuje duży ruch. A wielu z nas chciałoby pomagać żabom, traszkom, ropuchom.


 


W niektórych miejscach w Polsce są rozstawiane znaki, że trwa migracja płazów. Jeżeli jest niewielki ruch na jezdni, to teoretycznie taką żabę można ominąć. Natomiast przy dużym natężeniu ruchu i dużej liczbie płazów jest to bardzo utrudnione. Co więc możemy zrobić? Na przykład skontaktować się z odpowiednimi służbami. W Białymstoku jest już kilka miejsc, w których urząd miejski organizuje akcję przenoszenia płazów. Sam w zeszłym roku zauważyłem, że przy Trasie Niepodległości, w pobliżu zbiornika retencyjnego, była duża migracja ropuch. Zgłosiłem to do magistratu i w tym roku zamontowano tam płotki. Czyli jesteśmy w stanie pomagać płazom, trzeba się tylko zainteresować, zobaczyć, gdzie jest duża śmiertelność i spróbować temu zaradzić, zgłaszając to np. do odpowiedniego urzędu.
Niedawno z Kołem Naukowym Biologów, za pośrednictwem absolwenta Wydziału Biologii, skontaktowali się  pan z synem, informując, że płazy zaczęły ginąć na ul. Leśnej w Ignatkach, a oni chcieliby coś z tym zrobić. Został napisany wniosek do RDOŚ w Białymstoku o zezwolenie na przenoszenie płazów. Wniosek został rozpatrzony pozytywnie i w tym miejscu funkcjonują już płotki. Studenci KNB również zaangażowali się w ten projekt. Są ludzie w Polsce, którzy w ramach inicjatyw obywatelskich sami przenoszą płazy przez ruchliwe drogi. Świadomość jest coraz większa, z czego należy się cieszyć. Takie akcje mogą w przyszłości zaowocować wybudowaniem stałych przepustów pod drogą umożliwiających migrację drobnym zwierzętom, tak jak stało się to w Narwiańskim Parku Narodowym (droga wojewódzka nr 678), w którym studenci KNB przenosili płazy przez 13 lat.


 


Czyli zwracamy uwagę na płazy!


 


Oczywiście. Płazy są bardzo pożyteczne. W istotny sposób redukują liczbę owadów, również tych będących szkodnikami upraw. Są też bardzo ważnym składnikiem diety wielu drapieżników, zarówno ptaków jak i ssaków. Natomiast, jak już wspomniałem, mamy światowy kryzys, jeżeli chodzi o liczebność populacji. W ostatnich 30-40 latach ok. 100 gatunków płazów drastycznie zmniejszyło swoją liczebność. Są też takie gatunki, które wyginęły bezpowrotnie. Płazów jest coraz mniej, a jest to bardzo ważna i bardzo stara grupa kręgowców. Zwierzęta te są bardzo wrażliwe na zmiany środowiskowe i nie chodzi tylko o drogi, ale też o chemizację rolnictwa, choroby pasożytnicze, zmiany klimatyczne, suszę. Płazy do rozrodu wybierają zazwyczaj drobne zbiorniki wodne. Takich miejsc jest coraz mniej, co jest związane m.in. z globalnym ociepleniem klimatu.


 


Wróćmy do Akcji Płotki. Jej historia liczy już 20 lat! Ile w tym czasie udało się uratować płazów?


 


Faktycznie w Akcji Płotki wzięło już udział kilka pokoleń studentów. Na początku, od 2002 do 2014 roku była prowadzona we wspomnianym już Narwiańskim Parku Narodowym. Potem po wybudowaniu tam stałych przepustów, przenieśliśmy się do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Przez 13 lat akcji w NPN zostało przeniesionych ponad 37 tysięcy płazów. W Biebrzańskim Parku przenieśliśmy już około 9 tysięcy osobników. Czyli Akcja Płotki to ponad 45 tysięcy uratowanych płazów. Są to naprawdę olbrzymie liczby. Pamiętajmy, że w NPN mieliśmy do czynienia z  ruchliwą drogą wojewódzką. Myślę, że gdyby nie płotki, to nawet 80 proc. migrujących w tym miejscu płazów nie przeszłoby tej trasy. Na Carskiej Drodze ruch jest mniejszy, ale jego natężenie cały czas się zwiększa. W tej chwili mamy już ok. 50 samochodów na godzinę. W tym roku akcję na pewno będziemy prowadzić do Świąt Wielkanocnych.


 


W akcji biorą udział studenci i pracownicy UwB. Które to już „Płotki” z Pana udziałem? I co takiego jest w płazach, że poświęca Pan im wiosenne weekendy?


 


Trzeba zaznaczyć, że Akcja Płotki przyciąga wiele osób – czasem są to zwykli ludzie przejeżdżający obok drogą, zainteresowani działaniem osób wykonujących kontrolę.  Wymiar edukacyjny takich akcji jest nie do przecenienia. Swoją przygodę z płotkami zacząłem w 2002 roku z inicjatywy byłej studentki oraz ówczesnego opiekuna Koła Naukowego Biologów – dr Włodzimierza Chętnickiego. Czyli cała historia z Akcją Płotki, w której brałem udział, trwa już z drobnymi przerwami 20 lat. Płazy, od momentu kiedy zacząłem się nimi zajmować naukowo, stały się moją pasją. Trudno powiedzieć dlaczego. Może ze względu na ich niezwykle ciekawą biologię, a może po prostu ze względu na ich urok osobisty (uśmiech).

 



Rozmawiała Marta Gawina
Fot. archiwum prywatne