Nowoczesne technologie, ciągłe zmiany, robotyzacja rynku pracy… czyli jak ogarnąć Gospodarkę 4.0




Czy żyjemy w czasach rewolucji przemysłowej? Czy rynek pracy zdominują wkrótce roboty? Czy zniknie zawód kelner, a pojawi się np. terapeuta robota? Jak z wyzwaniami nowoczesnej gospodarki radzą sobie podlaskie przedsiębiorstwa? I dlaczego, zamiast narzekać na rzeczywistość, należy szukać szans? M.in. na te pytania odpowiadają dr Mariusz Citkowski i mgr Monika Garwolińska z Instytutu Zarządzania Uniwersytetu w Białymstoku.




Gospodarka 4.0, czyli jaka?



Dr Mariusz Citkowski (MC) Zastępca Dyrektora Instytutu Zarządzania UwB: Pędząca, zmienna, nieprzewidywalna i wymagająca kompetencji, których dotychczas od nas nie oczekiwano. Postęp techniczny jest wszechobecny: dom, praca, relaks. To wszystko z wykorzystaniem smart urządzeń, apek i interfejsów oraz połączeń transkontynentalnych za pośrednictwem Internetu 5G. Do tego produkcja na życzenie klienta z użyciem technologii Przemysłu 4.0, automatycznych linii robotycznych, po których sprzątają halę autonomiczne roboty sprzątające… Zatem powstaje pytanie: jak to wszystko ogarnąć… Przepraszam, chciałem powiedzieć: jak tym wszystkim skutecznie zarządzać?
Mgr Monika Garwolińska (MG) z Instytutu Zarządzania UwB: Technologie są podstawą rewolucji przemysłowej. Jednak równie ważne jest poznanie mechanizmu sprawnego wprowadzania tych technologii w życie społeczeństwa czy danej organizacji, zarządzania transformacją, ale też adaptacji statystycznego Kowalskiego do życia w świecie zdominowanym przez z technologię.






Czyli żyjemy w czasach rewolucji przemysłowej? 






MG: Nazywa się ją czwartą rewolucją, ale w większości przedsiębiorstw bardziej odpowiednia byłaby nazwa ewolucja. Firmy nie zmieniają się drastycznie, wprowadzają nowe rozwiązania stopniowo, np. początkowo tylko usprawniając dostępne już w przedsiębiorstwie technologie. Innowacja nie musi wcale oznaczać rewolucji, niejednokrotnie wystarczają proste usprawnienia. Taka stopniowa transformacja w kierunku Przemysłu 4.0 niesie ze sobą wiele korzyści, przede wszystkim jest tańsza, a także wiąże się z dużo mniejszym ryzykiem. Dodatkowo pracownikom, często nastawionym negatywnie z powodu lęku przed technologią, łatwiej zaakceptować transformację, jeśli dzieje się ona stopniowo.
MC:  Raczej dodałbym przekornie – stopniowo dojrzewamy do rewolucji przemysłowej i z nią się oswajamy…





Pytam o to nieprzypadkowo. Instytut Zarządzania UwB organizuje międzynarodową konferencję pt. "Wyzwania w zarządzaniu w obliczu Gospodarce 4.0", podczas której naukowcy, eksperci, praktycy i samorządowcy będą wymieniać się wiedzą i dobrymi praktykami. Jakie tematy będą dominować? 






MC: Zaproponowaliśmy szerokie spektrum sesji tematycznych: od przemysłu ( w tym skupiska klastrowe), poprzez znaczenie, dynamikę i kierunek zmian co do kompetencji człowieka w obliczu wyzwań Gospodarki 4.0, po strategie rozwoju regionalnego i koncepcji smart city. Z radością zauważamy, że dużym zainteresowaniem cieszy się wciąż tematyka związana z kompetencjami człowieka. Przewidujemy także długie dyskusje na sesjach związanych z innowacyjnością oraz rozwojem łańcuchów wartości i roli klastrów w tzw. procesie podwójnej transformacji (twin transition).
Będziemy mogli również posłuchać o dobrych praktykach w rozwoju klastrów, EDIH-ów (Europejski Hub Innowacji Cyfrowych) oraz centrów badawczo-rozwojowych, a opowiedzą o nich zaproszeni goście z Hiszpanii, Austrii, Niemiec. Zapraszając naukowców i praktyków z całego świata, chcemy poznawać założenia i praktyczne zastosowania rozwiązań z zakresu Przemysłu 4.0. Aby to jeszcze dokładniej je zrozumieć, pokusiliśmy się o coś namacalnego – Stanowiska Demonstracyjne 4.0. Będą tu prezentowane rozwiązania, które na co dzień wykorzystywane są na całym świecie. Dlatego też 24 czerwca zapraszamy zwiedzających na Wydział Biologii w kampusie UwB, gdzie w ramach otwartej nauki będzie można zobaczyć technologie stosowane na całym świecie.





Czy Gospodarkę 4.0 widać już w podlaskich przedsiębiorstwach?






MC: Z pewnością tak, lecz nie w każdym i nie w pełnym wymiarze. Należy mieć świadomość, że tak jak na całym świecie, tak i w Polsce i w naszym regionie są przedsiębiorstwa o różnym poziomie zaawansowania technologicznego. W tym zakresie nie różnimy się od reszty świata. Wręcz powiedziałbym – i podkreślam to z pełną odpowiedzialnością - że kilkadziesiąt przedsiębiorstw z regionu nie ma się czego wstydzić, jeśli chodzi o park maszynowy czy też system zorganizowania procesów produkcyjnych na tle globalnej konkurencji. Kilka z nich wspiera technologicznie naszą konferencję (uśmiech). Natomiast równocześnie należy zauważyć, że ogólny obraz pod względem technologicznym w regionie wciąż nie jest zadawalający.
Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by poprzez takie wydarzenia, jak nasza Konferencja - z udziałem naukowców, praktyków i samorządowców z kraju i ze świata - budować przede wszystkim świadomość, jakie realne, namacalne wyzwania zarządcze nas czekają, by na tzw. starcie nie przegrać walki konkurencyjnej na globalnych rynkach. Kto szybciej i sprawniej rozpozna rzeczywistość, ten pierwszy będzie pił szampana!!! Zatem nie warto narzekać, lecz należy szukać szans…




Czy położenie naszego regionu jest atutem, czy jednak obciążeniem dla lokalnej gospodarki?





MG: Tak jak wspomniał dr Mariusz Citkowski, mamy w regionie przedsiębiorstwa na różnych etapach wdrożeń, jeśli chodzi o proces transformacji przemysłowej. Jednym z czynników decydującym o trudniejszej sytuacji niektórych firm może być także położenie. Województwo podlaskie jest obszarem peryferyjnym, zarówno w Polsce, jak i Unii Europejskiej. Wiąże się to z wieloma utrudnieniami, przykładowo gorzej rozwiniętą infrastrukturą. Największe problemy mają małe i średnie przedsiębiorstwa, które najczęściej nie dysponują własnymi działami badawczo-rozwojowymi. Dzieje się tak ze względu na koszty, ale także przez trudności w znalezieniu odpowiedniej kadry. Jedną z możliwości radzenia sobie z tymi problemami, jest uczestnictwo w sieciach czy procesach kooperacyjnych, które pomagają rozłożyć ryzyko oraz koszty. Przykładem takiej sieci jest oczywiście Klaster Obróbki Metali. Przedsiębiorstwa do niego należące realizują wspólnie projekty, które pozwalają na wymianę wiedzy i doświadczeń oraz, co w tej sytuacji być może nawet ważniejsze, budowanie zaufania i współpracę. Reasumując, położenie nie daje nam dobrego miejsca na starcie, ale można sobie z tym radzić różnymi sposobami.






Jakich menedżerów potrzebują firmy XXI wieku? Jakie kompetencje są kluczowe?





MG: Odpowiadając na to pytanie, trzeba najpierw określić, jaki jest XXI wiek. Niewątpliwie żyjemy w świecie VUCA (Volatility - zmienność, Uncertainty - niepewność, Complexity - złożoność, Ambiguity - niejednoznaczność) - więcej na ten temat będzie się można dowiedzieć podczas Konferencji, ale mówiąc ogólnie, jest to świat zmienny i nieprzewidywalny. Menedżerowie nie mogą działać na podstawie wcześniej ustalonej i spisanej strategii, ponieważ najpewniej jest ona już nieaktualna. Przykładowo pandemia COVID-19 pokazała nam, że nie da się przewidzieć przyszłości. Dlatego jedną z najbardziej potrzebnych cech w obecnym świecie jest elastyczność oraz umiejętność wyłapywania szans nawet w trudnych warunkach.
MC: Otwartość na zmianę – klucz do wszystkiego w obecnym świecie i rzeczywistości biznesowej… 





Uczestnicy konferencji będą zastanawiać się m.in. czy robotyzacja jest zagrożeniem dla pracowników. Czy nasze obawy, że roboty wkrótce nas zastąpią na rynku pracy są słuszne?





MC:  Z pewnością automatyzacja i robotyzacja zmieniają oblicze rynku pracy. Mówi się, że robot nie zabiera pracy – robot zabiera stanowisko pracy. Zmienia się zakres czynności, które pozostają człowiekowi do zrobienia. Jesteśmy na takim etapie transformacji technologicznej, że o zagrożeniu nie możemy jeszcze mówić. Należy mieć świadomość, że szereg firm w Polsce, jak i w naszym regionie wdraża już rozwiązania w postaci autonomicznych linii produkcyjnych z wykorzystaniem robotów, z powodu deficytu kadr dostępnych na regionalnym rynku pracy. Ponadto obserwujemy zmiany w społeczeństwie. Przestajemy np. być zainteresowani podejmowaniem pracy w pewnych zakresach czynności, jak choćby proces sprzątania. Autonomiczne roboty sprzątające już wspomagają w wielu przedsiębiorstwach proces produkcyjny: „raz na jakiś czas ktoś – coś musi posprzątać”…
MG: Więc zdecydowanie nie powinniśmy się tego obawiać, a po prostu zastanowić się w jakich obszarach jesteśmy nie do zastąpienia (uśmiech).




Jakie możliwości i zagrożenia niesie ze sobą gospodarka 4.0. dla osób, które dopiero wkraczają na rynek pracy?





MG: Gospodarka 4.0 spowoduje stopniowe zanikanie pewnych zawodów (analizy wskazują, że chodzi m.in. o kasjerów, kelnerów, spedytorów, magazynierów), ale także pojawienie się nowych (jak dziwnie by teraz nie brzmiały, są to przykładowo: terapeuta robota, specjalista dronów śledczych, konsultant do spraw walut cyfrowych). Główne wyzwanie stoi aktualnie przed szkołami zawodowymi i uczelniami. Powinniśmy dostosować swoją ofertę do potrzeb rynku pracy, aby jak najlepiej przygotować młodych ludzi do podjęcia pracy, niezależnie od momentu transformacji. Pamiętajmy, że osoby wkraczające na rynek pracy funkcjonują od początku w czasach transformacji cyfrowej, jest to dla nich zupełnie naturalne. Dodatkowo są obeznane z nowymi technologiami, a przede wszystkim nie boją się ich.




Czy praca online stanie się normą, czy jednak pracodawcy za wszelką cenę będą promować pracę stacjonarną (a takie sygnały już się pojawiają)?




MG: Najlepsza odpowiedź na to pytanie brzmi: to zależy. Na pewno praca zdalna już nigdy nie będzie takim problemem, jak nam się wcześniej wydawało. Pracodawcy zobaczyli, że wiąże się ona często ze zmniejszeniem kosztów, a nie obniża efektywności pracowników. Wielką zaletą jest możliwość zatrudnienia osoby z drugiego końca Polski, czy nawet innego państwa. Jednak w przypadku niektórych stanowisk, niezbędna jest fizyczna obecność pracownika przynajmniej raz na jakiś czas. Praca zdalna nie jest także możliwa bez zaufania pracodawcy do pracowników, a o nie bywa trudno, co oczywiście może wynikać ze złych doświadczeń, ale często z przekonania, że pracownicy są najbardziej wydajni, kiedy ktoś ich pilnuje. Dlatego moim zdaniem, w przypadku pracy zdalnej nie ma jednej reguły. Wszystko zależy od otwartości i podejścia pracodawcy.

 

Tematem rzeka są humaniści na rynku pracy. Przez lata pokutowało stwierdzenie, że rynek pracy, "prawie" ich nie potrzebuje. A jak jest teraz? Pracodawcy zaczynają doceniać kompetencje miękkie?



MC: Okazuje się, że rola kompetencji tzw. miękkich w obliczu czwartej rewolucji przemysłowej wbrew pozorom rośnie. Wspomniana bowiem wcześniej otwartość na zmiany, stanowi punkt wyjścia dla człowieka – pracownika, który musi odnaleźć się w danej sytuacji zawodowej, na danym stanowisku pracy. Proces indywidualizacji podejścia do klienta wymaga dość częstej zmiany podejścia do klienta ze strony firmy, a to odbywa się poprzez ciągłe zmiany wymagań od konkretnego pracownika. Po wtóre, nasze otoczenie się komplikuje. Bez kompetencji relacyjnych, nie jesteśmy w stanie samodzielnie zrealizować szeregu zadań. Potrzebuję, wręcz zobowiązany jestem wchodzić w relację z drugim człowiekiem. Jak wskazuje się w opracowaniach naukowych i wydawnictwach przemysłowych, inżynier informatyk, czy też inżynier mechatronik musi posiadać w chwili obecnej zarówno zakres kompetencji technicznych – twardych, jak i zakres kompetencji miękkich. Wtedy jest pożądanym kandydatem na stanowisko pracy.



Rozmawiała Marta Gawina